wtorek, 13 grudnia 2011

Bajka o miłości wśród lemurów z morałem

Gdzieś na wyspie Madagaskar,
gdzie wanilią pachnie las,
żył Król Lemur IV Trzaska,
jego orszak żył z nim wraz,
życie wiedli raczej bez skarg.
Słysząc z lasu "Rzuć kotwicę"
wnet łupiła statek z karg
horda małpia, rozbójnicza.
Raz, gdy plądrowali statek,
gdzie dóbr wszelkich było w bród,
w jednej z wpół otwartych klatek
zobaczyli małpkę-cud.
Przed oblicze swego króla
wiodą najcenniejszy łup
ten - choć rzadko się rozczulał -
niczym kłoda padł u stóp.
Wymamrotał "Jak twe imię?"
"Jestem Madame le Macaque,
znana jestem nawet w Rzymie"
Król jej na to odrzekł tak:
"Kocham szczerze, moją bądź,
jakem Trzaska IV, Lemur"
"Na wstrzymanie musisz wziąć,
mój najdroższy, Mon Amour,
Twoją będę, mój lemurze
Gdy uwzględnisz prośbę mą
Nigdy nie zamieszkam w dziurze
Zbuduj mi tu Fontainbleau!!"
Wnet się za robotę wzięli
w pień wycięta dżungla cała
trwało trzy i pół niedzieli
i na wyspie powstał pałac.
"Na komnaty wprowadź się
nie marnujmy ani chwili"
Rozkochany woła król. Lecz wtem
wpływa statek do Marsylii.
Serc łamaczka spuszcza wzrok,
"Au revoir" wyszeptała cicho
Jakiż to dla Trzaski szok
wpadł na przemian w płacz i chichot.

Kochać i kochanym być
o tym marzy każdy z nas,
ale pomyśl o tym, czy
powód to, by wyciąć las?

środa, 7 grudnia 2011

La la la la


O tajemnicach Miluchy
Opowiedzieć Wam muszę,
Gdy w nocy cały dom śpi
Z głodu burczy Jej brzuszek,
Dlatego na stole zostawiam Jej 
Racucha lub słony paluszek.





Szczęśliwica po kryjomu
Myszkuje w domowym barku
Skrywa w garstce orzeszki
I biegnie na złamanie karku
Urozmaicić dietę wiewiórkom
Ze śródmiejskiego parku.

wtorek, 6 grudnia 2011

The city of Bristol


w papierowym mieście zamiera handel
zasadniczo działa tylko jeden papiernik
jedna cena za metr wszystkiego
nożyczki w pakiecie gratis

auta bez strefy zgniotu
jeżdżą po sennych ulicach

szkolne dzieci
matki na wychowawczym
urzędnicy w porze lunchu
zajadają suche wafelki w cukierni
wszystko inne zalatuje celulozą

miasto czeka na swojego Nerona



niedziela, 4 grudnia 2011

Wariatki z kawałka szmatki



Radoszka, gdy nikt nie patrzy
Wchodzi na stołu blat,
Stamtąd na najwyższą półkę
I robi w dół efektowny spad!
Spokojnie! Nic jej nie dzieje się,
Gdyż cała jest ze szmat.

Głaszczka, gdy sama zostaje
Urządza rewię haute couture
W ruch idzie szafa mamy
I mamy sprzęt do manicure
Najwyższe szpilki zakłada
W podłodze robiąc masę dziur.

Gdy wszyscy wyjdą z domu
Bardaszka - imieniu wbrew
Sprząta zabawki i myje parkiet
W piecu napali, narąbie drew
Tacie koszule wyprasuje
Pozmywa naczynia, a na końcu zlew.

Słodkiewka, gdy do przedszkola
Jak co ranek pójdę sobie
Łączy mąkę, jajka, cukier
Włącza piekarnik i termoobieg
Gotowe! Gdy wrócę późno
Pachnące ciasteczka zjadamy obie.