Gdzieś na wyspie Madagaskar,
gdzie wanilią pachnie las,
żył Król Lemur IV Trzaska,
jego orszak żył z nim wraz,
życie wiedli raczej bez skarg.
Słysząc z lasu "Rzuć kotwicę"
wnet łupiła statek z karg
horda małpia, rozbójnicza.
Raz, gdy plądrowali statek,
gdzie dóbr wszelkich było w bród,
w jednej z wpół otwartych klatek
zobaczyli małpkę-cud.
Przed oblicze swego króla
wiodą najcenniejszy łup
ten - choć rzadko się rozczulał -
niczym kłoda padł u stóp.
Wymamrotał "Jak twe imię?"
"Jestem Madame le Macaque,
znana jestem nawet w Rzymie"
Król jej na to odrzekł tak:
"Kocham szczerze, moją bądź,
jakem Trzaska IV, Lemur"
"Na wstrzymanie musisz wziąć,
mój najdroższy, Mon Amour,
Twoją będę, mój lemurze
Gdy uwzględnisz prośbę mą
Nigdy nie zamieszkam w dziurze
Zbuduj mi tu Fontainbleau!!"
Wnet się za robotę wzięli
w pień wycięta dżungla cała
trwało trzy i pół niedzieli
i na wyspie powstał pałac.
"Na komnaty wprowadź się
nie marnujmy ani chwili"
Rozkochany woła król. Lecz wtem
wpływa statek do Marsylii.
Serc łamaczka spuszcza wzrok,
"Au revoir" wyszeptała cicho
Jakiż to dla Trzaski szok
wpadł na przemian w płacz i chichot.
Kochać i kochanym być
o tym marzy każdy z nas,
ale pomyśl o tym, czy
powód to, by wyciąć las?